Właśnie obejrzałem film „W cieniu Księżyca” (In the Shadow of the Moon) i chociaż pierwsza połowa wydała mi się trochę przynudna, to druga okazała się dość wzruszająca i ciekawa. Szczególnie sama końcówka, w której astronauci mówią o swoich przeżyciach po powrocie na Ziemię.
Gene Cernan powiedział, że to dzięki nauce i technologii mógł stanąć na księżycu, lecz nawet one nie są w stanie objąć tego jak się czuł w tamtej chwili. Czuł, że Wszechświat ma tak dużo celowości, logiki i piękna, że nie mógł powstać przez przypadek. Czuł, że musi być ktoś większy niż my wszyscy, twórca, który stoi ponad podziałami i ponad religiami, które ludzie tworzą, żeby kierować swoim życiem. Charlie Duke także czuł się bardziej zbliżony do Boga.
Jim Lovell w momencie kiedy mógł zasłonić swoim kciukiem całą Ziemię poczuł jak nieistotne są czasem nasze małe problemy, ale także, że jesteśmy szczęśliwcami mając ciała i mogąc cieszyć się życiem w tak pięknym miejscu. Jim mówi, że czuje się błogosławiony każdego dnia.
Dave Scott powiedział, że żyjemy w prawdziwej oazie, ale nie dbamy o nią wystarczająco. Stwierdził, że lot na Księżyc dla całej ludzkości jest pewnym wzrostem świadomości ludzi jeśli chodzi o dbanie o planetę. John Young mówi, że widać z kosmosu, że większe miasta mają już „swoją atmosferę” wynikającą z zanieczyszczenia powietrza. Powinniśmy dbać o to jaki świat zostawimy naszym dzieciom, a nie martwić się ile kosztuje galon benzyny.
Alan Bean od czasu lotu na Księżyc ani razu nie narzekał na pogodę na Ziemi, mówi, że uwielbia fakt, że mamy pogodę. Nie narzeka na tłumy, bo cieszy się, że może dzielić swoje życie z innymi.
Dlaczego narzekamy na Ziemię? Przecież żyjemy w Edenie.
oficjalna strona filmu In the Shadow of the Moon
bardzo ładnie opisana recenzja filmu, powiedziałabym inspirująca:)))