Zapewne zauważyliście, że od jakiegoś czasu w prawym górnym rogu jest wstążka „Just a minute„. Ideą akcji jest poświęcenie chociaż jednej minuty dziennie na zrekalsowanie się i wejście w wewnętrzną ciszę. Na stronie dostępne są krótkie medytacje (z muzyką lub bez), wypowiedzi ludzi o tym, jak ważne i korzystne jest spojrzenie wgłąb siebie i przebywanie w spokoju chociaż przez tę chwilkę.
17 września na Wembley Arena odbędzie się spotkanie około 12,000 ludzi, żeby wspólnie celebrować wewnętrzny spokój i nagłośnić akcję „Just a minute”. Zaproszono kilka sław, między innym Robina Gibba z Bee Gees, Michaela Timothy (kiedyś w Massive Attack) czy Clarka Petersa (aktor grający w serialu HBO „The Wire”).
Lepiej byc caly czas w ciszy :)
1 minuta to skompstwo :D ale widze w tym szerszy cel :) Osho pisał ze ktos kto medytuje 20minut dziennie jest skompcem :D to tak jakby oddychac 20minut dziennie :D lepiej caly dzien poswiecic na medytacje i relaks :) nawet w „ciezkich” sytacjach mozne zachowac spokój i wew miłość :) Proponuje powierzyć sie Bogu :)
SCDriver, jak się uda, to daj znać, opis w jaki sposób osiagnąłeś taką świadomość, będzie, dla wielu na pewno, inspiracją :)
ogolnie to juz 2 lata prawie sie tym zajmuje… od ponad 4 miechów bardzo intensywnie ćwicze swiadomosc i obserwacje myśli (powtarzam ze bardzo intensywnie bo wczesniej tez to cwiczyłem)… ciagle obserowalem bez ustanku dzien w dzien, odcinalem swoje pragnienia i cierpialem przez to ale all docinalem wywalalem all chwasty dostawalem depresji ale ciagle obserwowalem mysli moj umysl wariowal ja tego zniesc nie moglem ale ciagle obserwowalem to byla paranoja. I tak codziennie dzien w dzien. Po ponad 4 miechach juz mam tak ze czesto nie mam poprostu o czym myśleć albo mam wystarczajaco czysty umysl aby być „pusty” polecam obserwacje i robienie NICZEGO poprostu siedzenie np na krzesle i jezeli umysl bedzie szalec to go obserwowac :) Osho na swojej stronie pisał o 4 krokach do oswiecenia to wlasnie ja robie :D tylko ze ja sie nie poddaje :P
Osho mowil ze jezeli opanuje sie swoje szalenstwo juz nigdy nie bedzie sie szalonym :D (jeszcze nie jest idealnie w umysle moim duzo jest do zrobienia jeszcze ale czuje ogromną ulge w porownaniu z tym co bylo kiedys) :D
Walka z umysłem to dla mnie walka z samym sobą.
Szaleństwo umysłu ma swoja przyczynę. To nią należy sobie uświadomić, a szaleństwo samo zniknie.
Umysł szaleje, bo na jakimś poziomie samego siebie chce się tego. Jakaś część nas chce tego.
Pustka umysłu wyłania się z integracji różnych części umysłu. Gdy nie ma integracji, rożne części walczą ze sobą. Jedna chce czegoś, inna czegoś innego.
Wystarczy świadomość.
Z każdym dotarciem do przyczyny jakiejkolwiek działalności umysłu, dochodzimy do serca. Pojawia się spokój, miłość, akceptacja.
W sercu następuje zjednoczenie sprzeczności, wyjście poza dualizm umysłu.
Coraz więcej naszej świadomości, porozdzielanej świadomości, poszarpanej świadomości, pojawia się w sercu wtedy, gdy przestajemy odrzucać coś, co pojawia się w obszarze naszej uwagi.
Ponieważ wszystko, co postrzegamy, jest przejawem Źródła, odrzucając cokolwiek, odrzucamy Źródło.
Gdy odrzucamy umysł, chcemy, żeby był inny niż jest, odrzucamy Źródło.
Umysł osiągnie swój naturalny stan, stan czystości, pełni, światłości w momencie, gdy przestaniemy odrzucać. W miejsce odrzucania pojawi się wtedy całkowita, bezwarunkowa miłość i akceptacja płynąca z serca.
Gdybyśmy w jednej chwili przestali odrzuać wszystko to, co odrzucamy – niechciane emocje, myśli, zachowania, zdarzenia itd. – umysł natychmiast osiągnąłby swój naturalny stan.
Za każdy razem jednak, gdy coś odrzucamy, gdy chcemy, żeby coś, co postrzegamy, było inne niż jest, gdy chcemy coś zmienić, gdy chcemy czegoś się pozbyć, działamy z umysłu, postrzegamy dualistycznie, uciekamy od serca.
Dzialamy z umysłu wtedy, gdy oceniamy – to jest lepsze, tamto jest gorzsze.
Jeżeli ktoś uważam, że bycie oświeconym jest lepsze od bycia nieoświeconym – działa z umysłu.
Za każdy razem jednak, gdy przestajemy odrzucać to, co pojawia się w obszarze naszej uwagi – w świecie wewnętrznym i świecie zewnętrznym – dostrajamy się do serca, dostrajamy się do wibracji bezwarunkowej miłości. I wtedy przyciągamy coraz częściej to, co jest zgodne z wibracją bezwarunkowej miłości. Nasze życie automatycznie dostaja się do tej wibracji. Jest coraz więcej spokoju, błogości, miłości, ciszy.
Ladnie to napisales.Brzmi bardzo logicznie.Pozostaje tylko kwestia przejscia z teorii do praktyki.Z tym juz gorzej.Samo jednak uswiadomienie sobie,ze tak wlasnie jest – to juz duzy krok do przodu.Dzieki Martinez – ten Twoj tekst powyzej przemowil do mnie bardzo wyraznie :-)
Jutro o 16:30 można oglądać internetową transmisję z Just One Minute.
http://jam.bkwsu.org/launch.html/join-usly.html
zgadzam się z Tobą Martinez. Uważam, że lepsza jest od walki akceptacja, jest to też pzrejaw braku lęku, akceptujemy to co jest, takim jakie jest i wtedy to moze odejsc, zostaje spokoj…szkoda tylko, że łatwiej o tym pisać niż zastosować:)