Jakis czas temu pisalem o filmie „The Way”, ktory opowiada historie kilku ludzi na trasie 800 kilometrowej pielgrzymki z Francji do Santiago de Compostella w Hiszpanii.
No coz :)
2/3 drogi juz za mna, jestesmy obecnie w miescie Leon, zostalo okolo 330km do przejscia. Trudno opisac wszystko, moge tylko powiedziec ze jest to niesamowite doswiadczenie. Piekne krajobrazy, sloneczna pogoda, niesamowici ludzie i troche zdrowego zmagania.
Jest czas na samotnosc i refleksje, jest i czas na glebokie rozmowy i smiech. Ludzie z calego swiata wiec dogadywanie sie z niektorymi na migi jest dosc czeste.
Sa i lekcje pokory kiedy goni cie czas, masz ochote i energie isc, a cialo mowi „stop” uzywajac do tego jezyka odciskow lub bolu sciegien czy miesni.
Sa i smutne momenty kiedy zdajesz sobie sprawe ze jestes coraz blizej „celu” i ze wedrowka wkrotce sie skonczy. Na szczescie przychodzi do wiele inspiracji i sugestii.
Camino to duza lekcja przebywania w tu i teraz, nie martwienia sie na zapas, ufnosci ze wszystko bedzie ok i ze bedziesz mial gdzie spac tej nocy.
Pozdrawiam z Hiszpanii,
Ishi
Ps. Pisze z telefonu, wiec bez polskich liter i z duzymi skrotami myslowymi :)
… rzeczywiście ufność w Opatrzność jest w drodze kluczowa. Jednak podczas wszystkich moich dotychczasowych hiszpańskich camino, nie odczułem tego aż tak intensywnie, jak podczas Camino Gietrzwałd, które przeszedłem w lipcu tego roku (2012). Tutaj kilka uwag na ten temat http://caminogietrzwald.blogspot.com/
pozdrawiam
G.
fajowsko Ci, aż zazdroszczę! no i cieszę się, że nie zapomniałeś o nas i czasem tu coś wrzucasz bo to jedna z ciekawszych stron w necie ale od paru lat znacznie zaniedbana:) pozdrawiam i przesyłam pozytywną energię, szerokiej drogi!