„Efekt cienia” (Shadow Effect) to film o tym, że każdy z nas ma swoją ciemną stronę, której nie akceptuje, nie zauważa, po prostu się wypiera lub projektuje na innych. W produkcji tej występują między innymi Deepak Chopra, Debbie Ford i Marianne Williamson. Film wydaje się być interesujący, chociaż jego ciemna oprawa nie za bardzo przypadła mi do gustu, ale może coś wypieram :)
Ciekawy film.
Niestety minusem jest pobieżne wyjaśnienie tego, jak się pozbyć cienia
Myślę, że cień znika, gdy przestajemy go odrzucać. Jest to proces odwrotny do tworzenia cienia.
film przedstawil problemy oraz sytuacje po wyjsciu z nich. magiczna otoczka cienia zostala wytlumaczona jako jego problem. Brakuje „brakujacego ogniwa”. Praktycznie film biorac, calkowicie nie przydatny. Jak już ktos zidentyfikuje swoje problemy z tym cieniem, dalej nic to nie zmieni.
Oglądnąłem go dokładnie. Film wystarczająco wszystko wyjaśnia. Nie ma tu żadnego brakującego ogniwa. Ciemność zniknie gdy włączysz światło. Światłem jest świadomość. Gdy uświadomisz sobie istnienie jakiegoś cienia w sobie, wtedy automatycznie traci on moc nad tobą.
Chyba jedynym problemem jest traktowanie cienia jako problem. Gdy odkryjesz go w sobie, po prostu pokochaj go; pokochaj swojego „wroga” a przestanie być wrogiem, stanie się przyjacielem. Yin i Yang, ciemność i światło to tylko kwestia naszego dualistycznego postrzegania. Gdy postrzegamy ich jedność, widzimy czystą miłość.
A więc znajdź w sobie jakąś „wadę” i pokochaj ją, to jest część ciebie, ona JEST! przyznaj się do tego przed sobą. Nienawidzisz siebie za coś? A więc pokochaj siebie właśnie za to. Bo to „coś” ujawniło się, a dzięki temu możesz być człowiekiem bardziej wolnym.
I niech wychodzi ze mnie coraz więcej cieni, syfów i śmieci bo tylko prawda może uczynić mnie wolnym!
niewielkiej czesci filmu nie zrozumialem z powodu czysto jezykowych.
Dalej to do mnie nie przemawia.
Alex, naprawde nie widze w tej idei sensu. Albo ktos zrozumie jakis aspekt swojego ja za nieodpowiadajacy mu i bedzie go chcial zmienic, albo go pokocha/polubi i sie w nim ladnie pograzy.
Mozna pokochac siebie takim jakim sie jest i starac sie polubic siebie takim jakim by sie chcialo byc.
Polubie swoje wady, wtedy bede je pielegnowac i za nic na swiecie one nie przeminom.
Wychodzenie coraz wiecej syfow i smieci zadko sie konczy dobrze.
Bycie wolnym to kolejny temat rzeka, niekonczoncy sie temat, pod tym wzgledem nie ma nic do ukrycia.