Jakiś czas temu byłem w księgarni i zmierzałem do półki z książkami informatycznymi (potrzebna mi była do pracy jedna z pozycji). Szedłem między półkami i nawet nie patrzyłem co mijam. Kiedy przechodziłem około 1 metra obok stojaka z płytami CD zaczęły się one sypać na podłogę prosto pod moje nogi. Jako, że stały wysoko zrobiły trochę hałasu i ludzie oglądając się na mnie pewnie myśleli, że to ja je zrzuciłem.
Co ciekawe wszystkie CD (około 10 sztuk) zawierały różnego rodzaju medytacje i programy relaksacyjne :)
Nie do końca byłem pewien, co za informacje miałem otrzymać, bo medytuję regularnie. Teraz co mi przychodzi do głowy, to te programy relaksacyjne, co oznacza, że powinienem pokładać większe zaufanie w Życie, w celowość nawet małych spraw. Może dla was to powiązanie nie jest tak oczywiste, ale ja znając siebie widzę w końcu przesłanie. Jeśli się wierzy w przypadki, to takie małe sytuacje są bez znaczenia, ale dla mnie są to ważne sygnały i nie takie znowu rzadkie jakby się mogło wydawać.
Przyglądałem się tym płytom i śmiałem się do siebie z tego… „przypadku”.
Znaki, przypadki, przeznaczenie – jak zwał, tak zwał. Ja się cieszę, że nie jestem w tym sam.
Ja też.Od jakiegoś czasu mam wrażenie,że w moim życiu zaczęła się „magia”.
:) dość często mi się to przydarza.
nazywa się to synchronicznością, bardzo to lubię, bo czuje wtedy ze coś mnie wspiera, coś większego ode mnie
adio
Wpisałam w wyszukiwarce słowo synchroniczność. Pierwsza strona, którą otworzyłam to właśnie ta. Moje inicjały to jsh i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ishi. Niby nie to samo, ale w lusterku.
Nie ma przypadków. Takie wydarzenia zauważam i często, jak nie od razu, to po jakimś czasie, znajduję w nich jakiś sens. Najważniejsza jest uważność.
A propos znaków. Skończyłam niedawno kurs Silvy, podczas samego kusu i po nim czułam się fantastcznie. Niesamowita energetyka, która tworzyła wokół mnie jakby wielki, przeźroczysty parasol, pod którym nie mieściło się nic ponad szczęście, radość. Jednak dzień później dopadł mnie kryzys – usłużna, nieoczyszczona podświadomość dała znak w postaci nawału wątpliwośći : „czy to dla mnie dobre”? Nie wiem dlaczego pozytywnym skojarzeniem dla tego kursu była informacja, ze w USA jednym z wykładowców Silvy jest franciszkanin, ale tak było. Tego samego dnia, gdy dopadły mnie wątpliwości poszłam do bankomatu po pieniądze, ale „dziwnym” trafem tuż przede mną bankomat odmówił wydawania pieniędzy. Nie pozostało mi nic innego jak pójść trochę dalej do Rynku, gdzie był następny. Cały czas szłam z głową pełną wątpliwości i mysli, gdzy nagle naprzeciw mnie – w Rynku właśnie – pojawili się naprzeciw mnie czterej franciszkanie. Przekaz dla mnie był jednoznaczny – miał być taki, żeby do mnie trafić. Może nie trafić do nikogo więcej, bo to ja byłam odiorcą i dlatego to nie ma znaczenia – JA WIEDZIAÅAM CO ZNACZY. Bardzo się ucieszyłam, podziękowałam i wyzbyłam wątpliwości. Moje życie od tamtego momentu wzrasta i jest w nim więcej radości, a także lawinowo spadają na mnie kolejne znaki. Piszę o tym po to, że jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości co do szłuszności tego, co robi, niech sie pomodli lub poprosi o odpowiedź. na pewno ją dostanie z właściwego źródła i w jasny dla niego sposób.
I to prawda bardzo ważna jest uważność.
Witom Wszystkich
Powiem tak: Nic nie jest przypadkiem, wszystko zostało już zaplanowane i teraz tylko to wykonujemy. Każda próba wyłamania się z tego przeznaczenia kończy się uruchomieniem tzw. zbiegów okoliczności, które i tak dporawadzają nas do planu pierwotnego. Problemem są tylko pytania… Tak właśnie… PYTANIA, a w zasadzie umiejątność ich zadawania … bo odpowiedzi zostały udzielone przed ich zadaniem.
Kto chce niech słucha… może usłyszy odpowiedź. Pozdrawiam Andrzej